Któregoś wieczoru czekałam na kolegów, mieliśmy jechać do klubu właśnie. Nagle słyszę takie wesołe: „Cześć, na mnie czekasz?” podnoszę wzrok i widzę taką ucieszoną japę jakiegoś chłopaka. Mówię, że no niekoniecznie ... Poleciał dalej a ja zostałam i czekałam. Za niedługo wracał tą samą drogą. „No widzisz, a jednak na mnie czekasz!” Zaczęliśmy rozmawiać. Nie mówił czysto po polsku więc zapytałam skąd jest. Gruzin. Zainteresował mnie nie tyle sobą, co raczej tym co powiedział o zwyczajach tam panujących… Pomyślałam, że byłoby o czym pogadać kiedyś...