Zaras mnie coś trafi.Pisałam przez godzinę wpis na swojego nowego bloga i zaginął mi,nagle wywaliło mnie na główna stronę i dupa.Zaczne od nowa zatem.
Blog zakładam nie dlatego,żeby mi smutno nie było,ale dlatego,że nie mam gdzie wywalić swoich najskrytszych myśli.Brakuje mi miejsca które utraciliśmy,dlatego stworze sobie nowe.
Martwi mnie pewna sprawa.Mój eks.Który robi teraz za dobrą duszę i aspiruje do roli mojego Anioła Stróża.
Wyszlo tak,ze znowu cos dla niego robie.Nie dlatego,że chce cos z tego miec.Poprostu taka jestem,ale martwi mnie,ze on cos kombinuje.Nie powinnam sie w sumie martwic,wszystko mam pod kontrolą,papiery i inne takie.Mam też obiecana kasę z tego rozliczenia na prawko dla mnie,ale nie chce jej,jak tylko dostane,zawioze jego tesciowej zeby bylo dla dzieci,ja nie potrzebuje.
Mam tez obiecany samochód i wycieczke na urlop do Hiszpanii.Moge jechać sama,moge z nim...
I tu rodzą się moje obawy.Czego on znowu chce?Wie,że nic od niego nie chcę,niepotrzebuję.Wyskakuje co rusz z tymi swoimi prezencikami,niby święta,niby dzień kobiet.A w pizdu z tym!!!Fajnie czasem cos dostać,ale akurat w jego przypadku obawiam się ,że to coś znaczy.Napewno mnie tym nie kupi,dobrze o tym wie.
Po każdym naszym kolejnym rozstaniu,kiedy mam juz poukładany swój świat,wkracza on i zawsze są kłopoty.
Tym razem nie dopuszcze do tego.Jestem silniejsza i mądzrzejsza.Sam był w szoku jak bardzo się zmieniłam,jaka ze mnie bezduszna suka się zrobiła.Najbardziej chyba wkurzyło go,gdy bylam u niego.On opowiadał o tym,jakie mieszkanie nam wynajmie,co bedziemy robic,a ja w tym czasie pisałam smsy z kims innym
Wszytskie te obietnice byly skierowane jak zwykle w moja strone ze stwierdzeniem"gdybys tylko chciala"
O kurde i musiałam mu powiedzieć to czego nauczyłam sie od was,ze juz nigdy nie bede jego,nie bede tanczyc jak mi zagra,niech nie nastwaia sie na cokolwiek bo na to nie zasluguje.Ze mozemy sie spotykac.Zawsze mu pomogę,ale juz nigdy nie zrobie nic wbrew sobie i nie pozwole siebie traktowac jak ostatniej naiwnej.Zaproponowałam przyjaźń,nie wiem czy zrozumiał.
Teraz dzwoni prawie codziennie,pisze co chwile.Przystopował troche z wyznaniami,ale napewno to nie koniec.Może działa na niego ten efekt niedostepnosci o ktorym zawsze pisał Ptasiek.Boję się ,że znow wywinie jakiś numer.
Za każdym razem pyta,czego mi potrzeba,co może dla mnie zrobić.
Nie wiem czy czuje sie az tak bardzo winny tego co mi zrobil i teraz proboje zagluszyc wyrzuty sumienia,czy cos kombinuje.W to,że nagle coś zrozumiał,raczej nie chce mi sie wierzyć.Nawet lepiej,zeby nie zaczynal.Od kiedy jestesmy po szczerej rozmowie,czuje sie przy nim o wiele swobodniej.Nie czuje napiecia,nie obawiam sie jego reakcji,w nosie mam co sobie pomysli.Nie wiem,jak traktować te jego prezenty????
Czy przyjmować jak gdyby nigdy nic.W sumie to mi nie potrzebne,nie chce zeby kiedys cos mi wypominal.Ale nie powiem z jednego prezentu bardzo sie ucieszyłam i wzięlam bez szemrania
Jakis sentyment do niego mam.Ostatnio stwierdzam,że nasze relacja wyglada jak w rodzinie,starsza siostra-młodszy brat.
Młodszy,głupi brat ,który wiecznie pakuje sie w kłopoty i starsza siostra która go z tych kłopotów wyciąga za każdym razem mimo obietnicy,że juz więcej tego nie zrobi.Taka relacja,gdzie młodszy brat kopie i opluwa starszą siostrę,kiedy nie dostanie tego co chce.Ale rzuca się z pazurami na każdego,kto siostre skrzywdzi.
Nie wiem co z tej znajomości wyniknie dalej.Szczerze życzę sobie,prawdziwej przyjaźni,jaką mam nadzieję własnie zbudowaliśmy.
A wy jak myślicie?Jestem nienormalna?
Piszcie jak chcecie,albo i nie jak nie chcecie.Ja będę sie tutaj oczyszczala ze swoich mysli.
Czw Kwi 26, 2012 11:56 am Go??